Urodził się 17 października 1934
roku w Łaziskach Dolnych. W roku 1953 wstąpił do Śląskiego Seminarium
Duchownego w Krakowie. Po ukończeniu studiów teologicznych otrzymał 22 czerwca
1958 roku w katedrze w Katowicach święcenia kapłańskie, których mu udzielił
biskup koadiutor Herbert Bednorz.
Kapłańską
posługę duszpasterską rozpoczął w rodzinnej parafii św. Wojciecha w Mikołowie,
gdzie od 10 lipca do 30 sierpnia 1958 roku pełnił zastępstwo wakacyjne.
Od l września tegoż roku był
wikariuszem w Kochanowicach, a od 30 sierpnia 1962 roku wikariuszem w Lubecku.
Proboszcz z Lubecka zlecił księdzu Kazimierzowi opiekę duszpasterską nad filią
w Łagiewnikach Wielkich, polecając szczególnej jego trosce czynienie starań o
budowę kościoła.
Nowy kościół, którego budową
kierował ks. Jadamus, został poświęcony 19 października 1969 roku.
W dwa dni
później biskup katowicki mianował ks. Kazimierza Jadamusa kuratusem lokali w
Łagiewnikach Wielkich z tytułem proboszcza.
Wyrażając
księdzu budowniczemu kościoła podziękowanie bp Herbert Bednorz napisał: „Szczególnie
dziękuję ks. proboszczowi za to, ze pogoda ducha towarzyszyła mu również w
napotykanych trudnościach. Kłopoty nie przywaliły, ani nie zniechęciły, lecz
przeciwnie pobudziły do dalszego zrywu. Ksiądz proboszcz w czasie budoyy był
jej duszą. Żadna praca jemu nie była obca! Był wszystkim dla wszystkich.!"
8 maja 1971 roku został mianowany
administratorem, 24 sierpnia tegoż roku proboszczem parafii Bielszowice. Od
roku 1976 był dziekanem dekanatu kochłowickiego.
W roku 1981, ze względów
zdrowotnych złożył rezygnację z tego urzędu. Biskup katowicki uznając zasługi
księdza Jadamusa w pracy duszpasterskiej, „a szczególnie wybudowanie kościoła w
parafii Łagiewniki Wielkie oraz odnowienie kościoła i parafii Bielszowice"
mianował go 5 kwietnia 1984 roku kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej
Katowickiej.
W ostatnich latach życia
doświadczony był chorobą serca, a potem jeszcze chorobą nowotworową. Prawie do
końca swego życia pełnił posługę duszpasterską.
Zmarł w
Bielszowicach 21 grudnia 1989 roku i tam, 23 grudnia został pochowany.
Wśród doczesnych pamiątek po
księdzu Kazimierzu Jadamusie, rodzina przypadkiem odnalazła brulion jego
wierszy. Napisał je w ostatnim okresie swego życia, kiedy był poważnie chory i
zetknął się ze szpitalną rzeczywistością - cierpieniem i pomocą. Twórczość ta,
przepojona jest głęboką wiarą, religijną refleksją, wysoką oceną tych
wszystkich, którzy w szpitalach niosą pomoc chorym.
Oto jeden z
Jego wierszy zatytułowany "PIELĘGNIARKA"
Weszła do sali cicho
Pozdrowi słowem
swoim uśmiechem
Ktoś odpowiedział.
Jest młoda.
W swym pielęgniarskim czepeczku
Jest j ej do twarzy.
Co ona tu robi
Tu marnować swoje życie
Przecież przed nią świat stoi
otworem.
Ale gdy ze swym spokojnym
uśmiechem
Podchodzi do łóżka
Poprawia pościel
Pyta, jak noc minęła?
Czy czegoś nie potrzeba?
Zaczynasz rozumieć
że nie czepeczek, i
biały strój pielęgniarki
sprawiły, że przyszła
do sali chorych
do Ciebie
Że na pozór,
choć wydajesz się być dla niej
obcy
Jesteś bliski
Bo w jej powołaniu
Odczuwasz miłość
do tych, którzy cierpią
którym są potrzebne
młode delikatne dłonie.
A Twoje?
Są twarde
Jak twarda była twa praca
w kopalni
w hucie
na budowie
w fabryce.
Są szorstkie.
A przecież mogą być
Delikatne i dobre
dla żony
dla dzieci
dla współkolegi w pracy
w ogóle dla człowieka.
Jeżeli będą dobrze czyniły
Jeśli nie bodziesz zaciskał je w
pięść.
Jeśli pogłaszczesz główkę Twojego
dziecka
Jeśli je złożysz do modlitwy.
Panie, daj mi takie dłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz