wtorek, 20 sierpnia 2013

Dziedzictwo... - refleksje

Skoro nie muszę streszczać wystąpień ograniczę się do własnych uwag i spostrzeżeń z konferencji oraz podsumowań dyskusji. 

Spotkały mnie dwa niemiłe zaskoczenia ze strony przedstawicielek  naszych, czyli śląskich, instytucji.
Zaskoczyła mnie pretensja przedstawicielki GPE, że u nas jest źle, że brak jest badań, brak jest działań, że ślady zanikają... Nie rozumiem tych żali. Kto wobec tego ma się zajmować badaniami, działaniami, dokumentacją jeśli nie etnografowie? Kto ma chronić i badać - jeśli nie muzeum etnograficzne? Jest jakiś inny zawód? Profesja? Urząd? który ma się tym zajmować? Co robią tysiące absolwentów etnografii, etnologii, kulturoznawstwa, architektury, budownictwa itd...? Zmywają na zmywakach w Anglii, chociaż chętnie pracowali by swoich zawodach tutaj.
Dlaczego na poziomie wojewódzkim nie mamy takiego programu jak opolska odnowa wsi? Co robią dyrektorzy instytucji, obecnych i nieobecnych na konferencji, w tej właśnie sprawie? Jaki jest lobbing muzeów, Śląskiego Związku Gmin i Powiatów w urzędzie marszałkowskim? Wystarczy dobrze przemyśleć na co są wydawanie środki unijne... Od razu znaleźli by się ludzie do pracy. Szczególnie nie rozumiem tych żali skierowanych do nas - społeczników. Zamiast deklaracji pomocy, propozycji współpracy - żal. No żal. My na dole sami wszystkiego nie zrobimy, mimo najszczerszych chęci…


Drugim zaskoczeniem poraziła mnie pani Martyna Walker ze ŚCDK, która jednym tchem z innymi przykładami podała nasz cieszowski spichlerz. Aż mnie zatchnęło, że instytucja bądź co bądź monitorująca nie wie o tym, że obiekt, który podaje jako dobrą praktykę rewitalizacji zabytków jest już STARANIEM WŁADZ GMINY WYKREŚLONY Z REJESTRU ZABYTKÓW i pozbawiony funkcji, o których pani referentka mówiła z takim zachwytem.
 
Dominującymi uczuciami podczas konferencji - oprócz radości ze spotkania z tak fantastycznymi ludźmi, z wielu dobrych praktyk, z kontaktów z ludźmi zajmującymi się naukowo ochroną dziedzictwa -  była ZAZDROŚĆ przez WIELKIE Z, żal i rozczarowanie -€“ brakiem zainteresowania tematyką spotykania ze strony śląskich służb i samorządu szczebla wojewódzkiego oraz instytucji wdrążającej dotychczas odnowę. Tego mi zabrakło najbardziej - śląskiego wojewody, marszałka, konserwatora, informacji o tym jak będzie wyglądać odnowa wsi na Śląsku, kto podejmie działania, kto je koordynuje, jakie są/będą na to środki przeznaczone.
Z zazdrością patrzę na to, co dzieje się na Opolszczyźnie, z zazdrością tym większą, że widziałam wojewodę własnymi ustami mówiącego o dziedzictwie wiejskim jako ogromnej wartości. Z głowy mówiącego, nie odczytującego przygotowany przez kogoś tekst. 

Po wystąpieniach obecnych, oraz znaczącej  moim zdaniem nieobecności nieobecnych, mam nieodparte wrażenie, że na Śląsku liczy się wyłącznie wieś związana z terenami industrialnymi, że wieś taka jak nasze - gdzie są nadal gospodarstwa wielohektarowe, gdzie lasy nie istnieją, są peryferiami niegodnymi zainteresowania. 

Wywiady z uczestnikami prowadziła Witryna Wiejska. Szczególnie uderzyła mnie wypowiedź Marysi Kani z Urzędu Gminy Murów:
- Ludzie mają świadomość, że posiadają piękne zabytkowe domy z czerwonej cegły, z gzymsami, bogatą sztukaterią, artystycznie wykonanymi nadprożami, a mimo to bardzo często decydują się na krok, który to wszystko niweczy. Aby poprawić własności termiczne, ocieplają ściany styropianem i przykrywają wszystko współczesną elewacją. Z drugiej strony trzeba ich zrozumieć, bo przecież tu chodzi o domowe budżety. Żeby ogrzać zaizolowany budynek, trzeba wydać znacznie mniej pieniędzy na węgiel. To jest, póki co, argument nie do zbicia. Przydałyby się jakieś regulacje prawne w tym zakresie. Podczas konferencji wspominał o tym wojewoda Wilczyński.
Zdarzają się jednak sytuacje, gdzie nie trzeba na siłę termomodernizować domów i w tym upatruję poniekąd rolę dla siebie. Muszę się pochwalić, że udało mi się niedawno przekonać ludzi, by przy remoncie domu nie dewastowali zabytkowej, ceglanej elewacji. Jako że obiekt wykorzystywany jest jedynie latem, gospodarze na to przystali. Liczę, że podobnych sukcesów, będę miała na swym koncie więcej. 
Uważam, że szansą dla takich miejscowości jak te w mojej gminie jest dobrze zorganizowana turystyka wiejska. Powinniśmy przygotowywać krótkotrwałe pakiety turystyczne, które adresowane będą przede wszystkim dla gości weekendowych. Ludzie będą do nas przyjeżdżać nie tylko ze względu na walory przyrodnicze, ale i historyczno-poznawcze. Magnesem dla nich może być dawna, nienaruszona architektura wsi opolskiej. I między innymi dlatego warto o to zadbać.
Tak bardzo marzy mi się taka wrażliwość władz gminy w takich sprawach...


Czego zabrakło?
Dyrektyw - katalogu wniosków i postulatów wypracowanych na konferencji i zgłoszonych -€“ wojewodom, marszałkom, starostom, posłom, ministerstwu itd.. Zabrakło też inicjatywy/deklaracji organizowania/wspierania organizacji takich spotkań jak ta konferencja na szczeblu powiatów, gmin, sołectw, edukowania w taki sposób szerszych gremiów, docierania na sam dół z dobrymi i złymi praktykami, wytycznymi, wskazaniami… 
 
Największa korzyść jaką odniosłam osobiście to  oddemonizowanie postaci i roli konserwatora zabytków - dzięki wieczornemu grillowi rozwiałam wszelkie swoje obawy dotyczące ochrony zabytków oraz postępowania w wypadku ich dewastacji. Taki bezpośredni kontakt z żywą osobą to zupełnie coś innego niż spotkanie z urzędnikiem w urzędzie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz